|
Opracowanie rodzinnej historii (Stanisław i Józef
Lorczak)
W poszukiwaniu
korzeni rodziny Lorczak
Koconia-Goszczowa ... tam gdzie się
wszystko zaczęło
Nasza droga na Pomorze
Wrośliśmy w tę ziemię
Potomstwo Adama i Józefy –
koleje ich losu
Zakończenie
W poszukiwaniu
korzeni rodziny Lorczak
Był rok 2003, kiedy to w domu Jana i Anny
Zatorskich rozpoczęła się rozmowa na temat zjazdu członków całej
rodziny. Wszyscy byli za organizacją zjazdu oprócz naszego szwagra Jasia
Zatorskiego, który wątpił w jego realizację. Uważał, że nie będzie
chętnych, aby przyjechać z różnych stron kraju i Europy. Był tak
pewny swego, że przyjął zakład, jeżeli w zjeździe weźmie udział
przynajmniej połowa członków rodziny, to on jest gotów umyć nogi
Krystynie Lorczak a potem wypić wodę.
Rozpoczęto przygotowania do zjazdu, który miał odbyć się
w Woziwodzie nad rzeką Brdą. Termin zjazdu ustalono na 23 sierpnia 2003
roku. Około godz.
15.00 wszyscy ustawili się do pamiątkowego zdjęcia. Ku wielkiemu
zaskoczeniu Jasia Zatorskiego i biorących udział w zjeździe stawili się
prawie wszyscy. Każdy z uczestników przywiózł jedzenie i picie, którym
dzielono się i częstowano. W zjeździe wzięła udział nasza mama Józefa
Lorczak.
Zjazd otworzył i prowadził najstarszy syn Stanisław
przedstawiając krótko historię rodziny. Mówił o potrzebie spisania
dziejów rodziny i sporządzeniu drzewa genealogicznego. Pierwsze takie
drzewo od Adama i Józefy Lorczak zostało przygotowane i powieszone. Każdy
z uczestników zjazdu otrzymał do wypełnienia ankietę o danych
osobowych całej swojej rodziny. Do późnych godzin nocnych trwała
wspaniała zabawa. Dla dzieci obecne nauczycielki zorganizowały wiele
zabaw i konkursów. Wspomnieniom nie było końca. Już w trakcie rozmów
w Woziwodzie mówiono o potrzebie zorganizowania II zjazdu w przyszłym
roku. Atrakcją było oczywiście wypicie wody po umyciu nóg Krysi przez
Jasia. Zostało to udokumentowane na zdjęciach i kamerach. Możemy, więc
przyjąć, że zjazd rozpoczął nasze poszukiwania korzeni i opracowanie
wspomnień. Zadania tego podjęli się dwaj najstarsi bracia Stanisław i
Józef. Odbyto wiele podróży do miejsc zamieszkania członków rodziny,
wysłuchano wielu wspomnień, przeczytano spisane wcześniej dane o
rodzinie, wykonano wiele zdjęć. Poznano fakty udokumentowane sięgające
XVIII wieku, Polski rozbiorowej aż do czasów nam współczesnych.
Tak się dobrze składa, że większość rodziny zamieszkiwała
w czasach przed i po wojnie we wsiach należących do jednej parafii. Była
to parafia w CHEŁMIE. Proboszczem tej parafii jest obecnie ks. Eugeniusz
Krzyśko. Odwiedzaliśmy tę parafię kilka razy. Chełmo, jako miejscowość,
wyróżnia się posiadaniem obiektów zabytkowych – pałac, park
podworski, kościół. Najciekawszym zabytkiem jest kościół p. w. Św.
Mikołaja, murowany z 1573 roku, który obecnie jest remontowany i
odnawiany. Przy kościele jest dzwonnica z XIX wieku. We wsi stoi
kapliczka z wizerunkiem Św. Jana Niepomucena. Na terenie Koconi,
Goszczowi i innych wsi jest wiele kapliczek wotywnych, postumentowych i z
wnękami, które spełniały kiedyś funkcje kapliczek pożegnalnych przy
odprowadzaniu zmarłych. Byliśmy w Koconi, Goszczowi, Kobielach Wielkich,
Dębowcu, Srokowie, Niwie, Wielgomłynach. Zasięgaliśmy informacji w Masłowicach,
Jeleniej Górze, Tucholi, Zagórzu, Kietlinie. Zaczęły przychodzić
ankiety z danymi o rodzinach, przeglądaliśmy zdjęcia, byliśmy na
cmentarzach, gdzie pochowani są członkowie naszej rodziny. Były też długie
rozmowy z najstarszymi żyjącymi członkami rodziny. Dużo wiadomości
uzyskaliśmy od naszych ciotek: Stanisławy Sali, Leokadii Jurczyk i
mieszkańców wiosek. Dużo o rodzinie opowiedziała nam mama Józefa
Lorczak. Wiele starań i wysiłku włożyła kuzynka Marianna Weilandt z
domu Sala, która zebrała wszystkie dane o Salach, Gajdowskich, Śmielewskich.
W trakcie tych rozmów powstawał dość szeroki obraz całej rodziny, jej
serdeczności, gościnności, szczerości i przyjaźni. Rodzina
mieszkająca w zasadzie w bliskich sobie wsiach była zżyta, miała czas
na wspólne odwiedziny. Pomagali sobie w miarę swych sił w czasie żniw,
wykopków czy innych prac polowych. Tak było zawsze. Ciekawostką, którą
stwierdziliśmy podczas pobytu w Chełmie jest fakt podrobienia podpisu na
metryce chrztu syna Stanisława urodzonego w 1940 roku przez mamę Józefę,
która złożyła podpis za swego męża Adama przebywającego w tym
czasie w oddziale partyzanckim. W trakcie poszukiwań próbowaliśmy
dociec skąd pochodzi nazwisko Lorczak i kiedy pojawiło się po raz
pierwszy. Ze znanych nam opracowań wiadomym jest, że nazwiska jako
element identyfikacji pojawiły się dopiero w II połowie XVIII wieku, a
obowiązek ich posiadania wprowadziły państwa zaborcze. Same nazwiska
znane były jednak wcześniej. Na pierwsze natrafiono w Bulii Gnieźnieńskiej
z 1136 roku i były to nazwiska niezbyt wyszukane, ale na początek
wystarczały. Z upływem czasu ludzi przybywało i trzeba było jakoś odróżnić
jednego od drugiego. Zaczęto więc dodawać przezwiska, dodatki i
przydomki. Kowal był Kowalem, syna kowala określano jako Kowalczyka,
tworzono nazwiska na wszelkie możliwe sposoby, np. od nazw zwierząt, roślin,
cech charakteru, zajęć, miesięcy, wykonywanej pracy, urody czy nazwy
wsi. Nazwiska na – ski rezerwowała dla siebie szlachta. Dopiero pod
koniec XV wieku kościoły, zgodnie z ustaleniami soboru trydenckiego,
zaczynają prowadzić księgi parafialne, co przyczynia się do
stabilizacji przezwisk, nazwisk czy przydomków szlachty, mieszczan i chłopów.
Do czasów zaborów ciągle jeszcze nie mieli nazwisk chłopi, przywiązani
do majątków, na których pracowali. Aż po przełom XVIII i XIX wieku chłopi
mieli tylko imiona i często przezwiska. Podobnie jak chłopów imionami,
przezwiskami lub przydomkami określano Żydów, którzy tworzyli duże
skupiska, swoiste getta narodowościowe. Takim skupiskiem Żydów był między
innymi Przedbórz. Od 1787 roku w zaborze austriackim, a potem pruskim,
zaczyna obowiązywać patent cesarski nakazujący nadawanie nazwisk ludności
żydowskiej. Dopiero w XIX wieku nastąpił czas stabilizacji nazwisk,
przeprowadzano już spisy ludności, zreformowano zapisy w księgach
metrykalnych, zalegalizowano istniejące przezwiska, przydomki, nazwiska
lub nadawano nowe tym, którzy ich nie posiadali. W latach następnych
zmiany nazwisk były w dalszym ciągu dość częste, a część zmian w
pisowni nazwiska wynikała nieraz z błędnego zapisu przez osobę prowadzącą
meldunki czy nieumiejętności pisania. Starsi w rodzinie Lorczaków
przypominają sobie, że w poprzednim czasie prawdopodobnie wołano na nas
Lorent. Nazwisko Gwiazda przybierało nieraz w zapisach metrykalnych
brzmienie Gwieździński jako syn Gwiazdy. Przy nazwiskach rodziców
chrzczonych dzieci zapisywano ich zawody. W latach 1820 – 1850 spotkaliśmy
takie określenia zawodów jak: parobek, pracowity, komornik, przy
rodzinie, wyrobnik, służba, gospodarz. Oprócz tego zapisujący w księgach
metrykalnych ( organista czy kościelny) dokonywał na koniec roku w
zestawieniach podziału na żydów, katolików, prawosławnych czy
starozakonnych. Zapisów w zależności od okresu dokonywano w języku łacińskim,
rosyjskim i polskim. Praca przy wyszukiwaniu przodków w księgach
parafialnych jest czasochłonna i trudna, a to szczególnie ze względu na
pisownię i styl zapisywania. Literki są bardzo drobne i z ozdobnikami,
konieczna bywa lupa. W trakcie tych poszukiwań przez wiele godzin nie
potrafiliśmy do końca wyjaśnić dużych zawiłości w rodzinie. Szczególnie
kłopotliwe było stwierdzenie ile razy żenił się jeden i drugi
pradziadek i ile mieli dzieci. Nie zawsze potrafiliśmy również odczytać
czy Jacek Lorczak, to ojciec czy syn, któremu dano takie same imię po
ojcu. Ilość dzieci przyniesionych do ochrzcenia przez Jacka Lorczaka
jest duża. Trudno było nam po podpisach stwierdzić kto to był, gdyż
podpisywano się krzyżykiem. Podobną sytuację mieliśmy z nazwiskiem
Gwiazda, który prawdopodobnie miał też kilka żon i liczne potomstwo.
Stwierdziliśmy ponad wszelką wątpliwość, że naszymi prapradziadkami
byli Tomasz i Łucja Lorczak, pradziadkami Jacek i Marianna Lorczak,
Franciszek i Antonina Nowiccy a dziadkami Wawrzyniec i Marianna Lorczak,
Paweł i Katarzyna Gwiazda. Bardzo żałujemy, że ze względu na czas nie
udało się nam odtworzyć w szczegółach całości naszych przodków,
bowiem wymaga to długiego czasu poszukiwań i szukania strona po stronie
w starych księgach metrykalnych. Metryki najstarsze pisane są w
charakterystyczny sposób i bardzo barwnie opisują kto przyniósł
dziecko do chrztu, w obecności jakich świadków, z kogo zostało spłodzone
i jakie na chrzcie dano jemu imię, przez którego księdza. Możemy z pełną
świadomością stwierdzić, że piszący w księgach popełniali pomyłki
i często z tylko sobie znanych powodów zmieniali nazwisko i jego pisownię,
jak np. zamiast Lorczak zapisano Lorczyk. W naszym opracowaniu podjęliśmy
również próbę wyjaśnienia pochodzenia i tworzenie się nazwiska
naszej rodziny. Nasza wiedza z zakresu słowotwórstwa i etymologii była
zbyt mała aby to wyjaśnić. Poprzez ośrodek telewizyjny we Wrocławiu
zwróciliśmy się 30.04.2004r. do prof. Jana Miodka o pomoc w tej
sprawie. Już po krótkim okresie czasu, bo 20.05.2004r., otrzymaliśmy
odpowiedź profesora, który w załączonym liście wyjaśnił pochodzenie
i tworzenie nazwiska Lorczak. Jest to nazwisko z dość dużej grupy
nazwisk z takimi formami jak: Lorek, Lorenc, Lorenczuk, Lorentowicz,
Lorentowski, Lorczyk, Lorczuk. Jak wyjaśnia prof. Miodek nazwisko Lorczak
etymologicznie związane jest z imieniem Laurencjusz, co od łacińskich słów
Laurentinus, Laureus, znaczy laurowy, wawrzynowy. Odpowiednikiem tego w języku
polskim jest Wawrzyniec, a trochę żartobliwie, ale nie głupio, jak
pisze profesor Miodek, będzie to brzmiało Wawrzyńczak. Słowotwórczo
natomiast Lorczak to derywat ( wyraz pochodny) od Lorek, w którym to
„k” z Lorka wymienione zostało na „cz” w Lorczak ( Lorcz-ak). Za
pomoc w wyjaśnieniu podziękowaliśmy profesorowi.
Podczas rozmów z mieszkańcami dowiedzieliśmy się, że
nasz poprzednik Jacek Lorczak, zapisany w metrykach jako Lorczyk wołany
był Jacenty. Rodzina Lorczaków przez żony związana jest z takimi
nazwiskami jak: Kardas, Bareła, Bartnik, Nowicki, Ciesielski, Kałuża,
Urbański, Molik, Wiciński, Wrocławski, Wieczorek, Wróbel, Hoiński,
Michalski. Opracowanie szczegółowe drzewa genealogicznego przed 1900
rokiem było dla nas zbyt trudne czasowo.
Dzisiaj rodziny chętnie wracają do starych nazwisk, często szlacheckich
czy rodowych. Dzieje nazwisk w Polsce dowodzą, że nic nie jest takie
proste, jak się wydaje. Nazwiska mieszały się przez wieki okrutnie w
zależności od wielu rzeczy i czynników.
|
|